Recenzja filmu

Szef, anatomia przestępstwa (2014)
Sebastián Schindel
Joaquín Furriel

Ćwiartowanie sprawiedliwości

Reżyser z perwersyjną dokładnością i lubością pokazuje nam, jak zgniłe mięso jest maczane, czyszczone, mielone i pakowane, a następnie sprzedawane. Stopniowe przekraczanie kolejnych granic
"Szef, anatomia przestępstwa" wydaje się filmem dość niepozornym. Ot, kolejna opowieść o słabym człowieczku, którego niemal zniszczył cyniczny świat i ślepy wymiar osobowości. Za prostotą, wręcz surowością, obrazu kryje się jednak przerażająca wizja świata, która u niejednego widza wzbudzi paniczny lęk przed sklepami mięsnymi.

Wydarzenia opowiedziane w filmie miały miejsce w Argentynie naprawdę. Na potrzeby kina zmieniono jedynie imiona i niektóre sceny. Bohaterem opowieści jest Hermogenes. Wraz z żoną przyjeżdża do miasta z prowincji. Szuka lepiej płatnej pracy, by zadbać o swoją rodzinę. Jest człowiekiem cichym, uległym, ledwie potrafiącym się podpisać. Może więc wykonywać proste, fizyczne zadania (choć nie wszystkie). Jego naiwność i skłonność do przyjmowania submisywnej postawy sprawiły, że jest łatwym kąskiem dla bezwzględnego przedsiębiorcy. Tak zostaje mu powierzony sklep mięsny. Hermogenes początkowo pełen jest radości i nadziei na lepszą przyszłość. Nie widzi, że jest oszukiwany i wykorzystywany. Jego tak zwany szef, stosując taktykę "gotowania żaby", stopniowo wkręca go w coraz mroczniejsze praktyki polegające głównie na preparowaniu zepsutego mięsa tak, by sprawiało pozory świeżego, nadającego się do sprzedaży. Cierpliwość Hermogenesa ma jednak swoje granice i pewnego dnia po prostu pęka, doprowadzając do mordu. Obezwładniony poczuciem winy bohater nie próbuje się nawet bronić, stając się łakomym kąskiem dla wymiaru sprawiedliwości. Proces byłby szybki i zakończyłby się maksymalnie surowym wyrokiem. Byłby, gdyby nie pewien prawnik, któremu zostaje wciśnięta sprawa. Widząc, jaką ofiarą losu (i państwa, które powinno go było chronić) jest Hermogenes, adwokat nie może pozostać obojętnym...

Akcja "Szefa, anatomii przestępstwa" rozgrywa się dwutorowo. Z jednej strony mamy prezentację działań adwokata Hermogenesa, próby zrozumienia, kim jest jego klient, co mu się naprawdę przytrafiło i jak mu pomóc, skoro sam nie potrafi i nie chce tego zrobić. Z drugiej strony są retrospekcje, dzięki którym odkrywamy kulisy sprawy, bezwzględność szefa Hermogenesa i bierną akceptację sytuacji przez głównego bohatera. Rozbicie narracji na dwa plany czasowe miało zapewne sprawić, że "Szef, anatomia przestępstwa" w mniejszym stopniu będzie przypominać telewizyjne produkcje z cyklu "Dlaczego ja?". Jednak Sebastiánowi Schindelowi ten zabieg nie do końca się udał. Wątek prawnika, poza podkreśleniem obojętność systemu sądowego wobec stawiających się przed nim ludzi, nie wnosi nic istotnego do fabuły. Sceny te można w gruncie rzeczy uznać za kinowy odpowiednik przerwy na reklamę. Istotna i ciekawa jest jedynie ta część, w której oglądamy drogę Hermogenesa ku zbrodni.

Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, winny jest grający Hermogenesa Joaquín Furriel. Oszpecanie się, by wydobyć prawdziwy talent, nie jest tylko chwytem stosowanym przez aktorki. Furriel kompletnie odciął się od wizerunku przystojniaka, jaki zyskał występami w serialach telewizyjnych. Ale jego przemiana nie ograniczyła się do dobrze zastosowanej charakteryzacji. Dzięki dyscyplinie i pełnemu skupieniu, stał się Hermogenesem. Są w filmie sceny, w których wyłącznie oczami potrafi przekazać bezgraniczną wręcz bezradność jego bohatera wobec świata. Hermogenes należy do tego typu ludzi, którzy nie potrafią żyć w pełni samodzielnie, którzy potrzebują szefa, kogoś, kto nimi pokieruje, kto się nimi zaopiekuje. Jest ufny i wierzy, że jego lojalność zostanie nagrodzona. Choć jest bezradny, nie oznacza to, że jest bezbronny. Agresja, złość i urazy skrywa za pokorną postawą, ale tylko do czasu. O tym, że istnieją, możemy przekonać się obserwując jego zachowanie – perfekcyjnie odegrane przez Furriela. Przy tak doskonałym aktorze, który potrafi na swoim bohaterze skupić pełną uwagę widza, wszystkie próby przesunięcia go na drugi plan muszą zawieść. Z tego też powodu wątek prawnika wydaje się tak słaby, że wręcz niepotrzebny.

Ale to nie wszystko. Obojętność systemu sprawiedliwości nie zrobi na widzach żadnego wrażenia, jeśli w tym samym filmie pokazywane są techniki sklepów mięsnych polegających na oszukiwaniu klientów i wpychaniu im gorszego lub wręcz zepsutego mięsa. Reżyser z perwersyjną dokładnością i lubością pokazuje nam, jak zgniłe mięso jest maczane, czyszczone, mielone i pakowane, a następnie sprzedawane. Stopniowe przekraczanie kolejnych granic sprawia, że rośnie dyskomfort zarówno widzów, jak i głównego bohatera. W obliczu śmierdzących półtusz wieprzowych i nadgniłych drobiowych korpusów, zabawy panów w garniturach wydają się mało imponujące.

Reżyser postanowił upchnąć w swoim filmie zbyt wiele. Mając znakomitego aktora, ciekawego bohatera i wstrząsające sceny powinien się skupić wyłącznie na tym. Wtedy siła oddziaływania "Szefa, anatomii przestępstwa" byłaby zdecydowanie większa.
 
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones